Redaktorzy

Piotr Walczak

 

Foto

Anna Wegner-Bonisławska

Łukasz Romanowski

Kontakt
sobota, 30 wrzesień 2023 20:03

Historyczne ciekawostki koszulek Widzewa Łódź

Napisane przez Piotr Goździk
Oceń ten artykuł
(4 głosów)

"- Nie mam się w co ubrać...” – mówi kobieta stojąca przed szafą pełną ubrań. To powiedzenie zna zapewne wielu mężczyzn. Wybór odpowiedniego stroju dla większości kobiet nie jest bowiem zadaniem łatwym, chodzi tu bowiem o dostosowywanie do mnóstwa zmiennych czynników, jak pogoda, plan dnia czy też nastrój. O tym, jak ważny jest właściwy dobór garderoby, wie każda z kobiet, musi bowiem nie tylko dobrze się czuć w swym stroju, ale przede wszystkim prezentować. Ale co ma statystyczna kobieta i jej problemy ubraniowe do drużyny piłkarskiej? Więcej niż może się wydawać…

Piłkarze każdego klubu, niczym kobieta, nie mogą założyć do gry czegokolwiek. Ograniczenia to przede wszystkim barwy klubowe. Dodatkowo stroje piłkarzy muszą być niepowtarzalne, a jednocześnie szanować historię klubu. Tak więc wybór koszulek dla zespołu nie jest łatwy. Nie inaczej jest w łódzkim
Widzewie. Oczywiście kolorem dominującym w strojach RTS jest barwa czerwona, jednak przez ponad  110 lat historii klubu kolorów klubowych trykotów było znacznie więcej.

Z wieloma strojami, kolorem, wzorem czy wyborem sprzętu, wiążą się ciekawostki i anegdoty. Nie sposób oczywiście wymienić wszystkich, lecz możemy przypomnieć sobie kilka ciekawych faktów dotyczących garderoby piłkarzy czerwono-biało-czerwonych.

Zaczniemy dość nietypowo, bo od garniturów. Latem 1996 roku firma odzieżowa "Wólczanka", która była sponsorem głównym łódzkiego klubu w sezonie 1995/1996, przygotowała specjalne ubrania wizytowe na mecz rewanżowy w eliminacjach Ligi Mistrzów, który ówcześni mistrzowie Polski rozegrali w Kopenhadze z Broendby. Strój ten składał się z granatowej marynarki z herbem klubu i czarnych spodni oraz dodatków w postaci białej i niebieskiej koszuli, krawata oraz… skarpet. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był były piłkarz Widzewa, Mirosław Sajewicz. On także miał udział w podpisaniu umowy z innym producentem odzieży – łódzką firmą "Próchnik". Dzięki temu przed meczami w Lidze Mistrzów widzewiacy otrzymali specjalnie przygotowane czarne płaszcze, z którymi wiąże się anegdota o najbardziej oryginalnym zdjęciu grupowym w dziejach klubu. Wczesną wiosną 1997 roku, fotografowie jednej z agencji fotograficznej, z których usług skorzystało m.in. wydawnictwo "Fuji", zjawili się w klubie w celu wykonania zdjęcia grupowego. Sęk w tym, że nie uprzedzili nikogo w klubie o swoich planach. Jak wspomina Tomasz Łapiński, ówczesny piłkarz klubu z Al. Piłsudskiego 138, wszyscy byli zaskoczeni tym faktem. Zawodnicy nie dysponowali wtedy jednakowymi strojami, naprędce wymyślono więc, że ukryją niedoskonałości swej garderoby za klapami tych właśnie płaszczy. Wyszło bardzo fajnie, a piłkarze wyglądali co najmniej jak z filmów gangsterskich.

Kończąc wątek strojów wizytowych, należy cofnąć się do wiosny 1961 roku. Wtedy to piłkarze Widzewa po raz trzeci z rzędu zakończyli rozgrywki III ligi na pozycji wicelidera, za co w ramach dodatkowej premii za dobrą postawę na boisku, każdy z graczy otrzymał... przydział materiału na uszycie garnituru.
Nieodłącznym atrybutem każdego gracza są buty piłkarskie, czyli popularne korki. Najciekawsza historia z nimi w tle w dziejach łódzkiego klubu dotyczy rywalizacji z Hibernians La Valetta w Pucharze Europy w 1982 roku. Otóż tuż przed wylotem na Maltę, włodarze łódzkiego klubu dokonali transakcji z szefostwem PZPN, w ramach której to wymiany za nowe korki Adidasa otrzymane w ramach transferu Zbigniewa Bońka do Juventusu Turyn, Widzew otrzymał z PZPN korki Puma przeznaczone na twarde, gliniaste podłoże. Na miejscu okazało się jednak że mecz odbędzie się na trawiastym boisku, więc
wymiana obuwia z piłkarskim związkiem była mało opłacalna...

Inna historia dotycząca butów przydarzyła się we wrześniu 1996 roku, w tygodniu poprzedzającym mecz Ligi Mistrzów, w którym RTS zagrał przy Piłsudskiego 138 z Atletico Madryt. Pod osłoną nocy nieznani sprawcy włamali się do klubowego magazynu. Łupem włamywaczy padły właśnie buty. Skradziono 32 pary korków o łącznej wartości 12 000 zł (krajowa średnia zarobków wynosiła wówczas 873 zł). Co warte podkreślenia, nie były to byle jakie buty. Podczas pobytu w Dortmundzie związanego z pierwszym meczem w Lidze Mistrzów ówczesny prezes klubu Andrzej Grajewski zakupił każdemu zawodnikowi korki "Adidasa". Były one tym cenniejsze, ponieważ wyprodukowano je w fabryce w Niemczech, a zazwyczaj buty tej niemieckiej firmy dostępne w Polsce były wykonane w fabrykach zlokalizowanych w Azji i jakością znacznie odbiegały od tych produkowanych na terenie naszego
zachodniego sąsiada. W sprawę kradzieży zaangażowano policję, jednak mimo poszukiwań korków nie udało się odzyskać, a zawodnicy musieli grać w starym obuwiu.

Po ciekawostkach związanych z strojami wizytowymi oraz butami, pora na najważniejszy atrybut ubioru piłkarzy, a więc koszulki. Anegdot z nimi związanych było oczywiście najwięcej. Zacznijmy od meczu rozegranego 30 marca 1996 roku przy Piłsudskiego 138, kiedy to Widzew zmierzył się z Górnikiem Zabrze. Poza efektownym zwycięstwem 4:1, spotkanie to przeszło do historii z jeszcze jednego powodu. Otóż po raz pierwszy w dziejach Widzewa, na koszulkach czerwono-białoczerwonych na plecach oprócz numeru zawodnika, pojawiło się także jego nazwisko. Co godne uwagi, widzewiacy zostali w tym względzie pionierami w dziejach całej polskiej ligi. Wcześniej bowiem żadna polska drużyna nie oznaczała w ten sposób swych graczy. 

Bardzo interesującym tematem w czasach, gdy od co najmniej kilkunastu lat niemal każdy ligowy klub posiada partnera technicznego dostarczającego komplet strojów nie tylko dla piłkarzy, lecz także dla całego sztabu szkoleniowego, medycznego czy technicznego, jest fakt gry w... jednorazowych strojach! Tak było m.in. 20 czerwca 1975 roku, gdy w ostatniej, 30. kolejce rozgrywek II ligi, łódzki Widzew podejmował Bałtyk Gdynia. Mecz ten miał wielką rangę dla podopiecznych trenera Leszka Jezierskiego, bowiem zwycięstwo dawało widzewskim piłkarzom awans do krajowej elity. W takich właśnie okolicznościach widzewiacy grali w strojach zakupionych... w sklepie sportowym. Opowiadał o tym ówczesny zawodnik łódzkiego klubu, Wiesław Chodakowski:

"Ostatni mecz przed wejściem do pierwszej ligi był z Bałtykiem Gdynia. Mieliśmy dwie pary koszulek, w których mogliśmy grać. Trener Jezierski powiedział, że trzeba po tym ostatnim meczu dać koszulki ludziom na trybunach. Kupiliśmy więc wszyscy stroje – pamiętam do dziś, że za 40 złotych, takie z granatowymi numerami. W nich wyszliśmy na mecz. Wygraliśmy 3:1, a po meczu kibice wbiegli na boisko. Zdjęliśmy trykoty i podarowaliśmy fanom. Teraz można się z tego śmiać, ale kiedyś nie było z takimi rzeczami tak łatwo, jak dziś – pyk!, wchodzimy do sklepu i już masz koszulkę. Nie było gdzie ich kupić, a nie mogliśmy dać naszych prawdziwych, bo byśmy nie mieli w czym grać".

Połowa lat 70. to także inne ciekawe fakty z historii strojów łódzkiego klubu. Otóż zawodnicy RTS postanowili wdrożyć innowację pozwalająca im na treningi w czasie upałów. Do tego celu nabyli koszulki... siatkowe, zapewniające większy przepływ powietrza. Niestety pierwsze próby szybko zweryfikowały słabości tego "wynalazku", gdyż zawodnik trafiony piłką w taką koszulkę z siatki, błyskawicznie pokrywał się siniakami.

Kolejna ciekawostka dotyczy kołnierzy koszulek znanych m.in. z meczów pucharowych Widzewa z Manchesterem City czy PSV Eindhoven. Otóż wykończenia te były jak na standardy sportowego ubioru bardzo długie. O ile przy słonecznej pogodzie wyglądały efektownie, to już w czasie deszczu sprawiały wiele problemu zawodnikom RTS. Przemoczony materiał kołnierza wręcz uderzał to w głowę, to w bark biegających i walczących o futbolówkę piłkarzy, co nieraz doprowadzało ich wręcz do szewskiej pasji.

Inną z ciekawych historii przełomu lat 70. i 80. jest pojawienie się w widzewskiej szatni koszulek angielskiej firmy Umbro. Otóż po zakończeniu rundy jesiennej sezonu 1979/1980 do angielskiego Oldham odszedł jeden z filarów drużyny z Armii Czerwonej 80 (obecna Piłsudskiego 138) Ryszard Kownacki. Ówczesny system transferowy pozwalał na odchodzenie z polskich klubów za granicę jedynie piłkarzy, którzy ukończyli już 30 rok życia, dodatkowo lwią część sumy transferu pobierało ministerstwo na (oficjalnie) rozwój sportu. Widzew zgodził się na odejście swojego mającego już 32 lata podstawowego piłkarza za niewielką kwotę odstępnego, jednak w ramach umowy wynegocjował od Oldham stroje firmy Umbro. Pierwszy mecz w tych koszulkach czerwono-biało-czerwoni rozegrali 12 kwietnia 1980 roku na własnym stadionie, przeciwko Szombierkom Bytom. Nowe szaty okazały się
szczęśliwe, bowiem widzewiacy wygrali 2:0.

Nie zawsze było jednak tak różowo. Często brakowało sprzętu i nie ma co ukrywać, piłkarze grali w tym, co obecnie było na stanie w magazynie klubowym. Problem ten nasilał się jeszcze bardziej, gdy trzeba było na szybko usunąć logo starego sponsora i zastąpić je nazwą nowego. Najczęściej padała wtedy decyzja o naszywaniu jednej reklamy na drugą. Ten proceder rozpoczął się już na początku lat 90. XX wieku. I tak naszywano logo Cin&Cin na Müller Milch, Bakomę na Wólczankę, czy Piasta na Bakomę. Myli się jednak ten, kto pomyśli, że to domena lat odległych. Nawet w XXI wieku odwoływano się do podobnych praktyk, gdy logo firmy LvBet przeszło odświeżenie. Z powodu braku nowego sprzętu odwołano się do znanego sprzed lat sposobu i po prostu naszyto nowe logo na stare.

Inny ciekawy wątek koszulkowy dotyczy znów europejskich pucharów, a dokładniej spotkań z drużyną LASK Linz. W pierwszym meczu w Austrii, 19 września 1986 roku, widzewiacy grali w ciekawym zestawieniu strojów:

"Pamiętam trochę z innej beczki sytuację, którą opowiadali chłopaki z meczu pucharu UEFA z Lask Linz w Austrii, kiedy nasza drużyna wyszła na mecz w koszulkach Adidasa, spodenkach Pumy, getrach Polsportu i każdy w różnych butach, Austriacy nie mogli się na nich w tunelu napatrzeć z jakim to bogatym klubem będą grać, skoro 3 firmy na sobie mieli, a my po prostu nie mieliśmy w tym czasie jednolitego kompletu strojów." – wspomina ówczesny piłkarz łodzian Andrzej Szulc.

Ciekawie przy okazji meczu w europejskich pucharach było także 16 września 1999 roku, gdy piłkarze Widzewa wystąpili w łotewskiej Rydze, mierząc się ze Skonto. Tym razem zawodnicy ubrani byli od stóp do głów w stroje Adidasa, ale mieli na sobie trzy różne modele koszulek tego niemieckiego producenta. To swoisty ewenement w całej, ponad 110-letniej historii Robotniczego Towarzystwa Sportowego.

Na zakończenie trochę o kolorach i producentach strojów w których występowali piłkarze czterokrotnego mistrza Polski. Otóż do tej pory czerwono-biało-czerwoni rywalizowali ubrani przez 16 producentów: Adidas, Umbro, Puma, Diadora, Joma, Polsport, Nike, Tico, Vigo, Gedo, Kappa, Zina, Lotto, Dorbill, Erima oraz Patrick, na które składały się koszulki w kilku kolorach. Poza oczywiście podstawową dla Widzewa czerwienią, gracze z "Serca Łodzi" przy Piłsudskiego 138 grali także w kolorach białym, żółtym, złotym, niebieskim, czarnym oraz bordowym.

O wszystkich tych ciekawostkach związanych z historią koszulek, w których kiedykolwiek rywalizowali piłkarze Widzewa, najwięcej opowiedzieć potrafi miłośnik historii "Drużyny z charakterem", Marcin Bryja. Na co dzień klubowy fotograf widzewiaków, po godzinach pracy żmudnie odkrywa kolejne szczegóły związane ze strojami klubu. Tworząc swój autorski projekt historii koszulek RTS, stał się pionierem na tym polu w Polsce. O szczegóły tego niezwykłego, trwającego już ponad trzy lata przedsięwzięcia, najlepiej zapytać samego autora.

- Marcin, skąd pomysł na projekt historii koszulek Widzewa?

- W zasadzie od najmłodszych lat interesowałem się sprzętem piłkarskim, rysowałem w zeszytach koszulki, kolekcjonowałem katalogi sprzętowe, zbierałem plakaty itp. I to właśnie wtedy, gdzieś w połowie lat osiemdziesiątych, postanowiłem, że jak już „będę duży” to opracuję takie widzewskie zestawienie. Niestety, jak to z większością dziecięcych marzeń bywa, życiowe obowiązki przesuwały realizację pomysłu w nieskończoność i dopiero chęć ucieczki od depresyjnego covidowego lockdownu spowodowała rozpoczęcie prac.

- Co sprawiło Ci największe problemy przy tym projekcie?

- Największym problemem mimo wszystko jest brak czasu. Wielowątkowość prac powoduje, że jednocześnie poszukuję archiwalnych zdjęć, analizuję wybrane sezony, poszukuję informacji dotyczących konkretnych modeli koszulek danych producentów, na ich podstawie opracowuję bardzo szczegółowe grafiki, a ostatnio staram się jeszcze robić zdjęcia oryginalnych koszulek udostępnianych przez kolekcjonerów. Każda z tych rzeczy wymaga ogromnego wkładu czasowego i gdybym obiektywnie uznał, że jestem w połowie drogi to znaczy, że jeszcze minimum trzy lata prac przede mną.

- Największe zaskoczenie podczas prac nad tym projektem?

- Niestety największym zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że praktycznie żaden klub w Polsce nie ma archiwalnych materiałów prasowych, zdjęć czy chociażby kolekcji swoich koszulek. W większości przypadków tego typu materiały są w posiadaniu prywatnych kolekcjonerów, co praktycznie
uniemożliwia dotarcie do nich.

- Jak długo trwają prace nad projektem?

- Wszystko ruszyło w marcu 2020 roku. W pierwszym roku opracowałem większość grafik koszulek meczowych. W drugim na tapet poszły bluzy bramkarskie. Trzeci rok prac to zdjęcia oryginalnych koszulek meczowych oraz archiwizacja multimediów względem wszystkich oficjalnych meczów w historii. Na tę chwilę, z około 1750 oficjalnych meczów rozegranych od roku 1975, multimedialny rekord odnalazłem do 1450 z nich. Przede mną odnalezienie brakujących, dotarcie do jak największej liczby oryginalnych koszulek i sfotografowanie ich oraz napisanie tekstu.

- Największa radość i sukces związany z pracami?

- Sukcesem będzie ukończenie tego projektu na poziomie dokumentacji powyżej 90%. Więcej raczej nie uda się odnaleźć, ponieważ końcówka lat siedemdziesiątych była bardzo uboga jeśli chodzi o materiały fotograficzne, nie mówiąc już o video. Nie mniej w tej chwili pokonałem barierę 80%, co należy uznać za wynik bardzo dobry.

- Jak zamierzasz przedstawić wyniki swoich prac?

- Ilość zebranego materiału sugerowałaby wydanie bardzo grubej książki i to chyba jest jedyne sensowne rozwiązanie, żeby tych lat pracy po prostu nie zmarnować.

- Ulubiona koszulka Widzewa ?

- Biały „Semperit”, żółty „R’activ”, niebieski „Muller Milch”, kolejność dowolna.

Koszulki

- Na zakończenie, jak można pomóc Ci w poszukiwaniach?

- Zakładając, że powrót Widzewa na najwyższy poziom rozgrywkowy w roku 1991 jest początkiem drugiego wielkiego Widzewa, to od tego momentu „rozegrał” on we wszystkich rozgrywkach 1158 oficjalnych meczów. W tej chwili tylko do 8 z nich nie odnalazłem żadnego zdjęcia czy filmu. Gdyby ktokolwiek był w stanie pomóc mi w poszukiwaniach byłbym niezmiernie wdzięczny. Oprócz tego jest jeszcze kilka znaków zapytania dotyczących np. kolorystyki koszulek, ale w tym przypadku bardziej poszukiwani są świadkowie niż multimedia.

Przyznacie, projekt ten to prawdziwy ewenement na skalę naszego kraju. Każdy, niezależnie od klubowych sympatii, kto chciałby pomóc Marcinowi, może to uczynić poprzez kontakt e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Na koniec, wykaz brakujących materiałów foto/video z meczów Widzewa Łódź z lat 1991-2022:

Sezon 1992-1993 
 19.08.1992 Pogoń Szczecin Widzew Łódź 1:1 Liga 
 05.09.1992 Jagiellonia Białystok Widzew Łódź 0:3 Liga

 

Sezon 1993-1994 
02.04.1994 Stal Mielec Widzew Łódź 0:0 Liga 
27.04.1994 Wisła Kraków Widzew Łódź 1:0 Liga
11.06.1994 Zagłębie Lubin Widzew Łódź 1:3 Liga

 

 

Czytany 376 razy

Następny mecz

Ekstraklasa 2023/24 - Kolejka 32
Stadion: Widzewa Łódź Datum niedziela, 12 Maj 2024 Beginn 15:00
Widzew Łódź
Widzew Łódź
-:- Zagłębie Lubin
Zagłębie Lubin

Tabela

# Zespół Pkt
4 Pogoń Szczecin 51
5 Górnik Zabrze 51
6 Legia Warszawa 50
7 Raków Częstochowa 49
8 Widzew Łódź 42
9 Stal Mielec 41
10 Zagłębie Lubin 41
11 Piast Gliwice 39