O sporze miasta Łodzi, a Widzewem powiedziano już dużo, ale czy słowa tu coś załatwiają? Więc po kolei, podejście urzędników Łódzkich względem RTS Widzew Łódź jest karygodne, zaczynając od tego, jak władza na czele z Hanną Zdanowską, Adamem Pustelnikiem, Bartoszem Domaszewiczem i pozostałymi urzędnikami traktują nierówno oba łódzkie kluby poprzez wkład finansowy, budowaniem obiektów szkoleniowych, o różnicy traktowania loży prezydenckiej, poprzez ataki na klub np. w postaci sfabrykowanego filmu wymierzonego w prezesa Widzewa. Ostatni rok to walka słowna i sprawy w prokuraturze między dwoma stronami, Widzew od miasta żadnej pomocy nie otrzymuje, ale wedle starego powiedzenia, jeżeli nie pomagasz, to przynajmniej nie przeszkadzaj, ale niestety miasto dalej swoje, co przykładem było wystawienie loży prezydenckiej przez miasto na licytacje Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, a jak wiemy, skończyło się to wielkim smrodem... Ta relacja na linii miasto, a klub wygląda trochę jak zabawa w piaskownicy, ty mi zabrałeś szpadel to ja ci, zabiorę grabki, jak ty mnie piaskiem to ja cię piaskiem dwa razy, ale choć to wygląda beznadziejnie i chciałoby się to skończyć, to jako kibic, że stażem ponad 30 lat mówię #anikrokuwstecz, nie teraz, teraz walka trwa o przyszłość klubu. Nie może być przyzwolenia na takie działania władzy wobec wizytówki Łodzi, co pokazują ostatnie miesiące i ile się w Polsce o Widzewie mówi w mediach.

 

Ostatnie ruchy trochę mnie zaniepokoiły, ponieważ do gry weszła druga strona polityczną i Widzew zaczął z nimi iść pod rękę, zawsze byłem przeciwny mieszania się polityki do sportu, ale tym razem to nas w to wciągnięto i musimy umieć się w tym odnaleźć. Prawda jest taka, że podejmowanie takich decyzji przez zarząd może okazać mieczem obusiecznym, bo tak niestety wygląda polityka i zabawa w nią może narobić jeszcze więcej smrodu niż do tej pory. Jako kibic Widzewa z drugiej strony nie interesuje mnie to, czy nam pomaga partia X, czy Y, dla mnie liczy się dobro klubu, a że niestety nie można polegać na równym traktowaniu przez władzę to takie kroki, popieram niezależnie od poglądów politycznych. Dlatego prezes Dróżdż ma olbrzymie wyzwanie przed sobą, aby za daleko nie pójść w żadną stronę, bo jak wiemy jak to w polityce, bywa raz się jest raz nie, a zawsze są dwie strony medalu. Dlatego liczę, że prezes od polityki będzie trzymał się z dala, bądź tylko delikatnie i z rozwagą będzie się w nią bawił, ale w swoich działaniach ma pełne moje poparcie.

 

Urzędnicy w naszym mieście muszą sobie zdać sprawę, że ta gra poszła za daleko i my jako Widzew nie oczekujemy od nich worka pieniędzy, ale chociaż zbliżonych kwot, tego, aby zasady współpracy były klarowne i przejrzyste. Niestety jak wiemy słowa nie trafiają do rządzących, bo oni żyją w swoim świecie i stworzonym przez lata własnym folwarku, ale my jako klub musimy dalej walczyć i nie pozwolić na zepchnięcie nas na margines. Co kibice Widzewa dali już do zrozumienia w ostatnim meczu z Jagiellonią gdzie z trybun przez jakiś czas wyrażali swoją dezaprobatę w stronę miasta i zarazem stanęli murem za prezesem Dróżdżem, to tez pokazuje, że konflikt może przybrać jeszcze większy wymiar.

 

Na koniec chciałbym zauważyć, że chyba czas się przypomnieć i zorganizować spotkanie z władzą pod urzędem miasta i przypomnieć im jaką jesteśmy siłą w tym mieście.