Po dość słabym meczu w Grodzisku z Wartą Poznań piłkarze Widzewa wracają jednak do Łodzi z kompletem punktów. Do tej pory w lidze było tak, że Widzew grał dobrze, ale meczów nie wygrywał, tym razem było na odwrót, ale po tym spotkaniu jest kilka rzeczy do przemyślenia, jak i kilka problemów do rozwiązania.

Jak to ktoś kiedyś powiedział, nieważne jak, ważne, że zwycięstwo i z tym się trzeba zgodzić, ale patrząc na ostatnie dwa mecze Widzewa z Legią i Wartą, jest kilka powodów do niepokoju. W drugim meczu z rzędu zaczynamy pierwszą połowę bardzo słabo i dopiero w drugiej potrafimy wejść na wyższy poziom, choć w meczu z Wartą nie był to jakiś poziom, który rzuciłby na kolana. Zaczyna widać brak jakości w zespole, a już na pewno mamy duży problem na prawym wahadle, tam ani Karol Danielak, ani Paweł Zieliński nie prezentują się za dobrze, żeby nie powiedzieć, że nie dojeżdżają do tej ligi. Na tę pozycję pion sportowy powinien jak najszybciej znaleźć zawodnika gotowego do gry. Widać sporą różnicę między prawym a lewym wahadle, tam Fabio radzi sobie rewelacyjnie i większość akcji idzie lewą stroną.

Wczoraj pogoda nie pomagała, ale gra naszej defensywy była bardzo niepewna, jest to praktycznie cały nowy blok defensywy, więc wypada mieć nadzieję, że piłkarze będą razem ze sobą lepiej współpracować. Jednak gdyby na rynku był zawodnik doświadczony to, wypadałoby jeszcze ruch transferowy wykonać na pozycję środkowego obrońcy.

Wczoraj bardzo fajnie wyglądała współpraca w ataku Bartka Pawłowskiego i Jordi Sancheza, Hiszpan dużo biegał, pokazał, że potrafi grać tyłem do bramki i zagrać na raz, niestety doznał urazu stawu skokowego i musiał opuścić boisko. Po reakcji zawodnika kontuzja wygląda źle, ale na ostateczną informację o stanie zdrowia Sancheza musimy jeszcze poczekać, ale można przypuszczać, że zawodnik będzie miał minimum dwa-trzy tygodnie przerwy.

Widzewiacy mają także coraz większe problemy w środku pola, trener usilnie wystawia Dominika Kuna w środku pomocy, ale w mojej opinii nie daje on dużo zespołowi na tej pozycji, co pokazało wejście Juliusza Letniowskiego w drugiej połowie i Julek przez dwadzieścia minut zrobił więcej niż Dominik przez 70. Inną sprawą jest, że Letniowski w końcu zagrał na swojej pozycji środkowego pomocnika i wydaje się, że tu daje najwięcej drużynie.

Zwycięstwo jest najważniejsze, ale w klubie muszą jeszcze mocno przepracować ostatnie dni okienka transferowego, aby Widzew mógł ze spokojem walczyć przynajmniej o utrzymanie. Teraz czas jednak na regenerację i przygotowania do bardzo ciężkiego meczu z rewelacją rozgrywek Wisłą Płock.