W pierwszej połowie Widzew prezentował się lepiej, stwarzał groźne sytuacje. Niestety piłka nie znalazła drogi do siatki.
Druga połowa to już Holik show. W 58. minucie świetnie piłkę w pole karne wrzucił Rafał Wolsztyński. Piłkę chciał wybić obrońca gości, ale niefortunnie skierował ją do własnej bramki. Skra ruszyła do przodu, ale nie potrafiła pokonać dobrze grającego Patryka Wolańskiego. Kiedy już wydawało się, że mecz zakończy się wreszcie zwycięstwem naszej drużyny strzelec pierwszej bramki dla Widzewa "urwał" się naszym defensorom i technicznym strzałem pokonał naszego bramkarza. W doliczonym czasie po zagraniu Daniela Tanżyny w polu karnym, piłka uderzyła w rękę obrońcy gości. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenastkę. W 92. minucie Łodzianie stanęli przed ogromną szansą na zdobycie upragnionych trzech punktów. Do karnego poszedł Michael Ameyaw, ale piłka po jego strzale uderzyła w słupek i wyszła w pole. Do piłki pierwszy dopadł Daniel Świderski i strzelił mocno, ale niestety nad bramką. Po tym meczu nasz młody pomocnik dołączył do grona bardziej doświadczonych zawodników, czyli do Daniela Mąki i Mateusza Michalskiego, którzy w ostatnich spotkaniach nie wykorzystali jedenastek.
Co musi się stać, aby Widzew wreszcie wygrał. Bramki samobójcze nie wystarczają. Karne nie wystarczają. Kochani piłkarze, nikt przed Wami się nie położy na murawie, bo gracie w Widzewie, Widzewie który był kiedyś wielki i do tej wielkości dąży. Wy mieliście odbudować wielkość tego klubu, ale ...