Pierwszy mecz domowy Widzewa miał odbyć się już w następną niedzielę, ale czy do niego dojdzie? Jest coraz więcej wątpliwości i coraz mniej szans na to, aby ten mecz odbył się w Łodzi.
Od kilku tygodni słyszeliśmy, że mecz z Lechią nie będzie zagrożony i wszystko się uda, jak się jednak okazuje nie, jest tak kolorowo. Wszystkie prace miały odbywać się na styk, a mowa tu o sytuacji, w której trawa zostanie położona, będzie ona potrzebowała minimum 14 dni na ukorzenienie się i jest to tak zwany czas minimum. Wszyscy twierdzili, że zdążą położyć murawę tak, aby właśnie miała te 14 dni na ukorzenienie się. Podczas prac jedna z Łódzkich radnych często wrzucała nawet zdjęcia na swoich mediach Społecznościowych z efektu prac. W trakcie prac jednak pogoda trochę pokrzyżowała plany, bo zaczął padać deszcz i prace musiały być przerwane.
Informację, jakie wczoraj przekazał portal WidzewToMy, o tym, iż kładzenie murawy ma zakończyć się w czwartek, został potwierdzony także przez naszą redakcję, a to oznacza, że trawa będzie miała tylko 10 dni na utwardzenie się, czyli o przynajmniej cztery za mało...
Jak udało nam się dowiedzieć problem, leży też w obecnej pogodzie i wysokie temperatury mogą wpływać na wypalenie się trawy i trzeba będzie ją z wielką umiejętnością podlewać.
Nawet jak uda się położyć oraz przygotować trawę to czy po zaledwie 10 dniach od położenia rozegra się mecz, to po nim trawa za bardzo nie ucierpi na jakości.
Jak udało nam się ustalić, coraz bardziej prawdopodobne będzie rozegranie tego meczu w Gdańsku, choć nikt tego by nie chciał niestety życie, pisze swój scenariusz. Nie można mieć tu pretensji większych do zarządu, bo to nie oni zajmują się wymianą jej, a nawet prezes przed sezonem mówił o pięciu meczach na wyjeździe, to jednak ktoś w Łodzi znowu się przeliczył i to znów na niekorzyść Widzewa.