Letnie okno transferowe po awansie Widzewa do ekstraklasy budzi wiele emocji oraz nadzieję wśród kibiców, że skład drużyny Widzewa będzie wystarczająco mocny, aby spokojnie utrzymać się w ekstraklasie. Niestety kilka transferów już się nie udało, a za każdym razem chodziło o pieniądze.
Prezes Dróżdż w wywiadach po awansie otwarcie mówił, że jest zszokowany tym jakie ceny za zawodników są na rynku transferowym, oraz tym jakie płaci się kontrakty nawet dla zawodników młodzieżowych. Otwarcie przyznał, że Widzew nie stać na takie płace i nie jest to nic strasznego, bo w Widzewie będą szukać zawodników, którzy chcą grać dla Widzewa i nie będą żądać góry pieniędzy za granie dla klubu, tylko czy w ten sposób uda się zebrać zespół, który da realne szanse na spokojne utrzymanie?
Pisaliśmy już wczoraj, że w Widzewie zabiegali o transfer młodzieżowego skrzydłowego Patryka Szwedzika z GKS Katowice, i nawet wystosowano trzy oferty, które jednak zostały odrzucone, ponieważ zespół ze Śląska oczekiwał większych pieniędzy za swojego zawodnika. Dziwić może także sytuacja związana z transferem Juliusza Letniowskiego, gdzie przy wypożyczeniu ustalone kwotę pierwokupu między 500-600 tys. złotych i mówiło się przez cały sezon, że jest to kwota bardzo atrakcyjna jak na polskie warunki. Jednak po zakończeniu sezonu władze Widzewa podjęły decyzję o niewykupowaniu Julka za tą kwotę i staranie się o pozyskanie go za dużo mniejsze pieniądze, a co najgorsze dalej nie wiadomo, czy uda się to Widzewowi rozegrać na swoją stronę. Wczoraj wieczorem upadł kolejny transfer, o który Widzew bardzo zabiegał, a mowa o napastniku Górnika Łęczna, Bartoszu Śpiączce, który wybrał lepszą ofertę finansową z Korony Kielce.
Oczywiście nie mówimy tu, że Śpiączka, czy Szwedzik byliby zbawieniem Widzewa, ale jednak w Widzewie są potrzebni zawodnicy, którzy zagwarantują liczby w ekstraklasie, a za takich zawodników jednak trzeba trochę więcej zapłacić. Prezes Dróżdż, jak i cały pion sportowy, powoli muszą brać pod uwagę taki scenariusz, że trzeba będzie trochę głębiej sięgnąć do kieszeni.