Henrich Ravas przyszedł do Widzewa w trybie awaryjnym po kontuzjach dwóch naszych bramkarzy.
Słowak nie miał łatwego zadania, bo przychodził do zespołu, który walczy o ekstraklasę i od razu musiał wejść do bramki i presja na nim musiała być ogromna. Początek miał dość nerwowy i choć nie popełnił jakiś rażących błędów, to wielu kibiców uważało, że lepiej powinien się zachować przy niektórych straconych bramkach, czy to w meczu z GKS Tychy i strzale z dystansu, choć tu swój udział miał też Marek Hanousek, czy przy bramkach ze Skrą Częstochowa i niepewne wyjścia do dośrodkowań z rzutu rożnego.
Jednak Ravas wyglądał jak by się tym za bardzo nie, przejmował i pracował dalej pod okiem Andrzeja Woźniaka, na efekty nie trzeba było długo czekać, Słowak stał się pewnym punktem zespołu i wiele razy wybierany na najlepszego piłkarza meczu, ale także był nominowany dwukrotnie do zawodnika miesiąca Fortuna 1 Liga, a to już o czymś świadczy.
Sztab szkoleniowy i zarząd też dostrzegli, że Ravas może pomóc drużynie także w ekstraklasie i jeszcze przed zakończeniem rundy przedłużyli z nim kontrakt, trzeba podkreślić, że w pełni na to zasłużył. Bardzo ciekawie będzie wyglądać rywalizacja o miejsce w bramce Widzewa jak po kontuzji, wróci Jakub Wrąbel, ale myślę, że to tylko będzie z korzyścią dla nich obu.
Podsumowując występy Słowaka w tej rundzie, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że obok Bartłomieja Pawłowskiego był to najlepszy transfer, włodarzy łódzkiego Widzewa.
Mecze: 10
Minuty: 900
Stracone gole: 11